Zaledwie rok temu odszedł Józef Szyk. Rocznica jego śmierci stała się okazją do spotkania i wspomnień – człowieka i niezwykle pracowitego twórcy, którego pasją były sztuki plastyczne i film. Wydarzenie zorganizowane przez Miejską Bibliotekę Publiczną i Koniński Dom Kultury zgromadziło tłum bliskich, przyjaciół i wszystkich tych, którzy z Józefem Szykiem zetknęli się we wspólnych działaniach.
W MBP została otwarta wspomnieniowa wystawa plastyczna zatytułowana „DROGA – Józef Szyk”. Przypomniała malarskie poszukiwania uzdolnionego twórcy, który z wzajemnością kochał przyrodę. W kąciku Galerii „Nad książkami” czas zatrzymały przedmioty, których używał w codziennej pracy – pędzle, palety, dwie pary należących do niego okularów. Malarstwo było jego ulubionym zajęciem, ale nie ograniczał się do tej techniki. Zajmował się medalierstwem, metaloplastyką, rysunkiem. Przed wejściem do galerii, na sztaludze, znalazł się zestaw jego prac, pełnych poczucia humora. Scenki jak z Mleczki, przypominały, że Józef Szyk lubił żartować i kochał ludzi, takimi jakimi byli. W kieszeni miał zawsze cukierki, częstował nimi chętnie. Podczas wizyt w jego domu, grał dla gości na ustnej harmonijce. Takim zapamiętała go Dorota Grzechowiak, autorka tomów „Pasje znanych koninian”, która zamieściła sylwetkę Szyka w jednym z nich.
Honorowym gościem wernisażu była jego żona, Mirosława Szykowa, z którą poznali się w latach 60., w Gorzowie Wielkopolskim. Józef Szyk przyszedł na świat w 1941 roku w Czerniowcach, na Ukrainie. Po wojnie w ramach repatriacji znalazł się wraz z rodziną na Ziemiach Odzyskanych. Tam właśnie spotkał swoją narzeczoną, późniejszą żonę, Mirosławę. Na wystawie znalazła się też pierwsza praca, którą jej podarował: żołnierz zalecający się do dziewczyny. Józef Szyk namalował ją będąc w wojsku. Do dziś wisi w domu Państwa Szyków, nie jest na sprzedaż.
Dyrektor MBP, Henryk Janasek przypomniał, że dwa lata temu poprosił Szyka o namalowanie obrazów związanych tematycznie z Trylogią Henryka Sienkiewicza. Malarz bardzo się do tego pomysłu zapalił. Kolekcja jego prac uświetniła Narodowe Czytanie Trylogii, którego niestety – nie doczekał. W Gorzowie znalazł też inną inspirację. Były to przecież ziemie, po których wędrowali i na których do osadnictwa zostali przymuszeni przez władze komunistyczne Cyganie (używam słowa Cyganie, ponieważ Papusza i jej mąż, Dionizy Wajs wyśmiewali sformułowanie: „Romowie” – przyp. red.). Kolorowe tabory, zamieszanie, muzyka, gwar – na zawsze pozostawiły ślad w sercu Józefa Szyka, na tyle mocny, że poświęcił im sporo swych prac (w tym portret Papuszy).
Wystawę w MBP w większości stanowiły pejzaże, bardzo konkretne. Artysta sportetował w nich najpiękniejsze miejsca w regionie: parki, oczka wodne, polne i leśne drogi, etc. Wśród prac znalazł się także autoportret Józefa Szyka, namalowany w 1999 roku. – Manifestował to, co czuł – powiedziała o nim żona, przypominając też jego ulubioną sentencję Kornela Makuszyńskiego: „Piękno jes wieczne, piękno umrzeć nie może. I po nas zostanie to tylko na wieczne czasy, co duch pięknego, a myśl nasza wspaniałego dokona”. – I dokonał – dodała Mirosława Szykowa, która gości wernisażu poczęstowała przepysznym ciastem i pączkami domowego wypieku.
Przypomnijmy również, że Józef Szyk jako plastyk brał udział w wystawach zbiorowych i indywidualnych organizowanych w Koninie i regionie (1971-2013), edukował też dzieci i młodzież. Za twórczość plastyczną otrzymał kilka nagród. Plastyki, którą żył było mu jednak mało. Idąc jego śladami, goście wernisażu przenieśli się do Kina „Oczko” do Konińskiego Domu Kultury, gdzie odbyła się projekcja filmów, zrealizowanych z udziałem Józefa Szyka. I tutaj przydały się jego talenty plastyczne. Jak wspominał Andrzej Moś, Szyk malował plansze do czołówek i tyłówek filmów powstających w Amatorskim Klubie Filmowym „Muza”. Twórca amator współtworzył go w 1973 roku. Wcześniej zorganizował grupę filmową „Kadr” w Konińskich Zakładach Naprawczych (późn. FUGO), gdzie pracował. Kiedy Dom Kultury Zagłębia Konińskiego ogłosił nabór do Klubu, Józef Szyk wspólnie z kilkoma kolegami zasilili jego szeregi. Ich pierwszym, zbiorowym filmem był dokument „Ziemia przemian i przyszłości” (1974). Goście projekcji obejrzeli go na ekranie Kina „Oczko”. Odbył się tu również pokaz dwóch innych realizacji AKF „Muza” – „Karate” i „Urodzony w niedzielę”. Ten ostatni był z kolei pierwszą animacją w historii Klubu, nad którą pracowali wspólnie Józef Szyk, Gustaw Schneider i Czesław Rakowicz. Zabawna etiuda o leniu, który śni w godzinach pracy na budowie o pięknej dziewczynie, motocyklu i zwycięstwie w podnoszeniu ciężarów – bawi do dziś. Autorzy wykorzystali w niej lalki typu Barbie i Ken, przywiezione zza mórz i oceanów przez zaprzyjaźnionych marynarzy. Ubranka dla bohaterów animacji wydziergały na drutach żony filmowców amatorów.
Andrzej Moś, drugi prezes „Muzy” nie zetknął się z Szykiem podczas jego największej aktywności w AKF „Muza”, która trwała aż do stanu wojennego. Dorobek poprzednich klubowiczów, działających w pierwszej dekadzie okazał się równie silną więzią, która jak widać trwa do dziś. Na zakończenie pokazów filmowych, Andrzej Moś zaproponował zebranym, by obejrzeli jeszcze fragment dokumentu zrealizowanego z okazji jubileuszu – 40-lecia Amatorskiego Klubu Filmowego „Muza”. Wydarzenie zostało zorganizowane w Konińskim Domu Kultury w listopadzie 2013 roku. Jednym z bohaterów, którzy wspominają mit założycielski i pierwsze istotne dokonania konińskiego ruchu filmowego był właśnie Józef Szyk. Magia kina pozwoliła nam spotkać go raz jeszcze i na chwilę zatrzymać czas. Mirosława Szykowa podarowała też „Muzie” fotograficzny portret swego męża i kronikę dokumentującą dokonania klubowe jego autorstwa. Plastyczną oprawę seansów stanowiły: rysunkowy portret Zbigniewa Cybulskiego i karykatura Andrzeja Mosia, które wyszły spod ręki bohatera tych wspomnień. Na otwarciu wystawy i podczas projekcji obecni byli koledzy Józefa Szyka, z którymi współtworzył filmy w AKF „Muza” (24 kwietnia 2015).
Aż nam dech zapie..
Kiedy przychodzą ..
O tym co najważni..
Znakomite miejsca ..
Serdecznie gratulu..