Skąd się wzięliśmy nad Wartą? Jakie znaczenie miało nasze położenie w wiekach średnich i dalej? Jakie korzyści wynieśliśmy z niego i powiązań z innymi osadami w pobliżu i jak funkcjonował Konin wtedy, jako miasto. Jak był rozwiązany przestrzennie – mówił o tym badacz dziejów, Jerzy Łojko podczas drugiej odsłony cyklu wykładów „Historia dla Obojętnych i Nienawidzących”, poświęconej funkcjom miasta. Spotkanie odbyło się 2 października w IAK Dom Zemełki.

Konin nie ma dokumentu lokacyjnego. Wg Jerzego Łojki Konin otrzymał prawa miejskie pomiędzy 1265 a 1283 r. z rąk księcia Przemysła II. W źródłach znajduje się jedynie wskazanie z 1283 r., że ma on te same prawa do Odolanów, Kępno czy Bytom. Był jednak miastem królewskim, z własną twierdzą. Alte civitas Conin był usytuowany wpierw w okolicy Chorznia (pomiędzy Ruminem a Kraśnicą), gdzie znajdowało się tzw. grodzisko Kaszuba. Życie toczyło się nad Wartą, tam gdzie można było przekroczyć ją w bród. Po powodzi „miasto” przeniosło się w miejsce gminy Stare Miasto i pewnie tu można upatrywać znaczenia jej aktualnej nazwy. Po najeździe krzyżackim znów zmieniło usytuowanie, które dobrze znamy. To obręb dzisiejszej Starówki. Tzw. wędrujące miasta były wtedy naturalną sytuacją, peregrynację osad wymuszały okoliczności i warunki, w których dało się bytować w pobliżu rzeki albo nie.

Konin był osadą ciągnącą się jako ulicówka i brody, której szlaki rozbiegały się poza miastem z północy na południe – Chorzeń-Golina-Poznań, Chorzeń-Sieradz-Łęczyca-Kraków, Stare Miasto-Pyzdry na Poznań, etc. – mówił Jerzy Łojko. Ale rozwój osadnictwa w okolicach naszego miasta nastąpił już w czasach wpływów rzymskich, w pasie wydm nad rzeką, po obu stronach pradoliny w dolinie Powy. Stanowił też połowę drogi na szlaku handlowym z Kalisza do Kruszwicy, o czym świadczy inskrypcja na słupie drogowym z 1151 r.

Łojko mówił też o wsiach szlacheckich i starościńskich, do których prawa własności mieli król i starostowie, działający w jego imieniu (obowiązywało tam cło). Zaplecze wiejskie Konina było rozległe, należały do nich rynek, karczmy zajazdy. Rzeka pełniła funkcje gospodarcze, handlowe, obronne. Kazimierz Wielki rozbudował system powstrzymywania nieprzyjaciół na linii Warty, wcześniej Noteci. Konin miał 6 przepraw mostowych na starorzeczu Warty, młyn Posoka, Stare Miasto, Modła Królewska, Modła Plebańska. Szlachta musiała zdobyć osobny przywilej budowy zamków. Były też przywileje targowe, wzajemne, zwalniające kupców z cła w sąsiednim mieście. – W tym zacofanym średniowieczu świetnie były zorganizowane systemy handlowe i społeczne, polegające na wsparciu i wymianie, kiedy jedno miasto kulało, pomagało mu drugie. W razie klęski, można było liczyć np. na zboże sąsiadów do wysiewu. Polegało to na łączeniu dóbr Tuliszkowa z dobrami Starostwa Konińskiego. Konin tańczył w parze z innymi miastami. Ciekawostka: posesorką Konina była żoną Kazimierza Jagiellończyka. Dochody z miejscowych dóbr stanowiły jej uposażenie – wyjaśniał historyk. Mówił też, że społeczeństwo dzieliło się na patriotów, tych którzy nie korzystali z przywilejów i obywateli, którym przysługiwały, składali oni specjalną przysięgę. Obowiązywało ich prawo targowe. Najcenniejszym towarem był…pieniądz, którym można było obracać. Był taki moment, gdy król Jagiełło zwrócił się do kupców o dobicie większej liczby srebrnych monet. Nie zgodzili się, by nie stracił na wartości. Obrót kapitałowy był najważniejszą funkcją miasta. Przykładem tego, jak to działało były fundacje Jana Zemełki, który określił ściśle procent od kapitału, który można było wprawić w ruch. Konin wcale nie leżał na uboczu. Był wiodącym miastem, posiadał np. ogromny magazyn tabaki. Miał też szczęście do ludzi takich jak Stanisław Przyjemski czy Krzysztof Opaliński (i wspomniany doktor Jan Zemełka), którzy nie urodzili się w Koninie, lecz głęboko się z nim utożsamiali i działali dla jego dobra, a miasto korzystało dzięki temu ekonomicznie i kulturowo. O jego randze świadczy też Kronika 24 generałów, którą spisał zakonnik pochodzący z Konina. Opactwo cysterskie – perła baroku. – Osadzenie Konina w takim kontekście daje mu inny obraz. Nie zapominajmy też o hanzie, do której należały Toruń i Gdańsk, a w 1350 r. na jej trasie handlowej znalazł się właśnie on. Trasa podróży kupieckiej prowadziła z Wrocławia przez Konin, do Torunia, Malborka i właśnie Gdańska. Tą drogą przemierzali szlaki cesarz Karol IV, Karol Luksemburski i szlachta czeska. Mieli tu fajne postoje! Z niczego innego nie wziął się kościół w Gosławicach, Zemełka dostał się na studia, proboszczowie konińscy torowali młodym ludziom drogę do edukacji. To wszystko wzięło się pozycji Konina. Historia Europy toczyła się w Koninie. Nie odwrotnie – podkreślił Jerzy Łojko, wracając do bezprecedensowych fundacji Jana Zemełki, który lwią część majątku zapisał na cele publiczne.

Historyk przypomniał też rolę mniejszości w historii naszego miasta. Holendrów – specjalizujących się w melioracji, po których ślady pozostały choćby w nazwach okolicznych miejscowości. Kolończyków z dzisiejszej Nadrenii Westfalii, czyli cystersów z opactwa w Lądzie. Szkotów – wprowadzających handel obwoźny i nieznany dotąd model gospodarczej mobilności oraz towary ułatwiające codzienne życie, takie jak gwoździe i igły. I teraz odpowiedzcie sobie Państwo na pytanie, która ulica w Koninie należy do najstarszych?
Następny wykład będzie nosił tytuł „Wielkopolanie odkrywają Europę”. Zapraszamy 6 listopada o 16.00 do Domu Zemełki.

REKLAMA:

Zapowiedzi

Partnerzy KDK