Anna Maria Jopek od pierwszej płyty stara się „mówić szeptem gdy wokoło zgiełk”. Z równą swobodą potrafi śpiewać renesansowe teksty Wacława z Szamotuł, ludowe „Jadą goście, jadą” i wędrować po lizbońskich klimatach i szukać wiatru na Cabo da Roka. A że do tego otacza się znakomitymi muzykami, to słuchacze nie chcą jej łatwo wypuścić z sali koncertowej. Tak było wczoraj (8 marca) w Konińskim Domu Kultury.

„Bo tu, proszę państwa, czary na żywo będą czynione” – zapowiedziała na początku koncertu. Pomagali jej, skutecznie, Krzysztof Herdzin, Piotr Nazaruk i Robert Kubiszyn. Razem tworzyli fantastyczny kwartet, w którym każdy szczegół był dopracowany, dźwięk dopieszczony. A przy tym sporo było muzycznej improwizacji. Trzeba mieć nie lada umiejętności i wyobraźnię, by z taką swobodą zmieniać instrumenty w czasie grania jednego utworu. Ich muzyka mieniła się kolorami, formy, konwencje, gatunki przenikały się, tworząc jakość, którą Anna Maria Jopek przez lata nas uwodziła. I wielu uwiodła… W końcu każda jej płyta stawała się platynową lub co najmniej złotą. W końcu grała razem z Patem Methenym (zdobywca 15 nagród Grammy), z Branfordem Marsalisem, Richardem Bona czy  Mino Cinelu, itd., idt. a zupełnie niedawno została też ambasadorką przyjaźni polsko-japońskiej.
 
To fascynujące, jak słuchając jednego koncertu można doświadczać dialogu różnych kultur. Anna Maria Jopek głęboko tkwiąc w rodzimej kulturze, każdą kompozycję nasyca niemal wszystkim, co udało się jej dotychczas zebrać z doświadczania świata, grania z wybitnymi muzykami z różnych kultur. Koncert w KDK tak skomponowała, byśmy my, widzowie, też jak najwięcej doświadczyli. Szukając istoty polskiej muzyki śpiewała renesansowy utwór Wacława z Szamotuł,  ale przy „okazji” nasyciła go dźwiękami tybetańskimi czy wywodzącymi się z szamańskich śpiewów Innuitów. Ludowa przyśpiewka „Jadą goście jadą”  stała się pretekstem do odprawienia misteriów muzycznych, w czasie których znakomicie artyści połączyli brzmienie instrumentów akustycznych z elektroniką.
 
I delikatność, ulotność, zwiewność.
     Jesteś, jestem. Ślady na piasku
     Trwają po nas tylko chwilę
     Mijasz, mijam. Przypływ, odpływ
     Tylko tyle i aż tyle…
Jak to u Anny Marii Jopek.
     Jestem piasku ziarenkiem w klepsydrze
     Zabłąkaną łódeczką wśród raf
     Kroplą deszczu
     Trzciną myślącą wśród traw
     Ale jestem…
Tysiące światów, emocji, blasków. A na drugi bis, bo publiczność nie chciała wokalistki i towarzyszących jej muzyków wypuścić, śpiewała:
     Możliwe, że warto świat zmienić na lepsze
     I nie czekaj, by ktoś pomógł w tym Ci
     Kochaj i wołaj na wietrze.


Fot. Marcin Oliński
 

REKLAMA:

Zapowiedzi

Partnerzy KDK