Do ogólnopolskich eliminacji dzieci śpiewających 36. Festiwalu zgłosiło się 330 wykonawców. Wśród nich było 31 zespołów. To około 50 wykonawców więcej, niż rok temu. Eliminacje trwały trzy dni: 13-15 marca 2015 r. Każdy z uczestników miał do zaprezentowania „na żywo” jedną piosenkę, przez siebie wybraną. Małych artystów oceniało jury: Janusz Tylman – przewodniczący, Joanna Stefańska-Matraszek, Paweł Zielak i Ryszard J. Piotrowski.
Do udziału w kolejnym etapie eliminacji, już podczas 36. Festiwalu (10-14 czerwca br.), jury zakwalifikowało 116 wykonawców:
– w kategorii wiekowej do 8 lat – 27 wokalistów
– w kategorii wiekowej 10-11 lat – 22 wokalistów
– w kategorii wiekowej 12-13 lat – 23 wokalistów
– w kategorii wiekowej 14-16 lat – 22 wokalistów
– w kategorii zespołów do lat 12 – 12 zespołów
– w kategorii zespołów 13-16 lat – 9 zespołów.
– Nominowanym gratulujemy. Pokazaliście kunszt niezwykły, dostarczyliście nam także wzruszeń i emocji. Do zobaczenia już wkrótce, w czerwcu – mówiła Elżbieta Miętkiewska-Markiewicz, dyrektor festiwalu, wręczając nominacje.
W czerwcu nominowani skonfrontują swoje umiejętności artystyczne z rówieśnikami z zagranicy, walcząc o prawo startu w finałach i o Aplauzy, festiwalowe nagrody. W tym roku wstępnie udział w 36. Festiwalu zapowiedzieli młodzi artyści z Malty, Słowenii, Szwajcarii, Macedonii, Izraela, Bułgarii, Włoch, Niemiec, Gruzji, Rumunii, z hiszpańskiej Teneryfy oraz z RPA i Kolumbii.
Wokaliści mają jeszcze prawie dwa miesiące na szlifowanie formy. Czy jest uniwersalna recepta, gwarantująca sukces? Jak śpiewała jedna z wokalistek eliminacji: „ty do mnie nie mów w romantycznej nucie, ty do mnie bardziej praktycznie mów...”, zatem może poeliminacyjne komentarze jurorów wskażą drogę, także tym, którzy zechcą wystartować w przyszłorocznych eliminacjach.
Joanna Stefańska-Matraszek: – Te eliminacje miały swoje różne barwy: urocze maluchy, świadomi najstarsi i grupa 12-13-latków, które już nie są słodkimi dzieciaczkami a nie mają jeszcze umiejętności samodzielnego wyboru. W efekcie z jednej strony mieliśmy bardzo ciekawe interpretacje, w których wokaliści nie tylko popisywali się umiejętnościami operowania głosem ale także rozumieniem tekstu. Z drugiej strony pojawiały się na scenie „pomyłki”, dobry głos bez umiejętności operowania nim. W tym przypadku nie można mieć pretensji do dziecka, tylko do instruktora, który podsunął małemu wokaliście, wokalistce, piosenkę dla niego za trudną technicznie, niezrozumiałą. Mieliśmy też przykład piosenki nie na ten festiwal. Szkoda, bo świetnie wykonanej. Tak czy inaczej – mam już swoich kandydatów do festiwalowej Grand Prix. Bardzo ciekawa jestem, jak się sprawdzą na kolejnym etapie festiwalowych zmagań.
Janusz Tylman: – Każde dziecko jest indywidualnością, każdego trzeba potraktować oddzielnie. W jednej kategorii wiekowej zdarzają się dzieciaki nad wyraz dojrzałe, a chwilę po nich prezentowały się na prawdę jeszcze dzieci. Można powiedzieć: to problem jurorów, by porządnie ocenić umiejętności dziecka. Prawda. Ale to także, twierdzę od zawsze, problem opiekunów i instruktorów, którzy nazbyt często w swoim dziecku już widzą gwiazdę, albo za wszelką cenę chcą z niego gwiazdę zrobić. Grzechem dość powszednim jest obarczanie dzieci za dorosłymi piosenkami. Ten festiwal jest DZIECIĘCY! Dziecięcość jest jego zaletą i urokiem, ona stanowi o jego niepowtarzalności. I niech tak zostanie.
Paweł Zielak: – Największa przyjemnością jest, gdy widzę, jak wielu z nich się rozwija. W ubiegłym roku, na przykład, robiłem aranżację na Konin Band Orchestra dla jednego z uczestników finałów, nie było wtedy szału. W tym roku w czasie eliminacji już błyszczał, nawet pokusiłbym się powiedzieć, że się wyróżniał. Choć to tylko rok minął, widać było, jak ogromna w nim zmiana zaszła. Ciekawy jestem, dokąd zajdzie… Mam nadzieję, więcej małych artystów pójdzie jego śladem. Oczywiście pod warunkiem, że – jeśli dostaną piosenkę odpowiednią dla swego etapu rozwoju emocjonalnego – to opanują technikę śpiewu i koniecznie dykcję.
Ryszard J. Piotrowski: – Dla mnie każde eliminacje festiwalowe są niezwykłym przeżyciem i z niczym nieporównywalnym wzruszeniem. Dzieciaki są autentyczne, nie kombinują, ich emocje są jasne, czytelne, w naturalny sposób wyrażające chęć pokazania się. Bywa jednak, niestety, że w ich wokalnych popisach brakuje spójności, co w naszym przypadku pokazują prezentacje uczestników w eliminacjach „na żywo”. To nie jest pretensja do dzieci, to uwaga do ich opiekunów, instruktorów, którzy najpierw powinni dobrze rozpoznać możliwości wokalne i charakterologiczne dziecka, na tej podstawie dobrać piosenkę i ćwiczyć, ćwiczyć każdy element techniki wokalnej, od umiejętności wydobycia dźwięku, jego kształtowanie aż po właściwe i odpowiednie zakończenie. Do tego trzeba dodać koniecznie naukę dykcji. Dzieci nazbyt często „zjadały” końcówki wyrazów, albo – co jest chyba jakąś manierą warszawską – zmiękczały głoski i zamiast na przykład „świecie” było słychać „swiet-i-e”. Jury bardzo przykładało uwagę do ruchu scenicznego, do umiejętności nawiązania kontaktu małego wokalisty z publicznością. Budujące jest, że mieliśmy w czasie eliminacji przykłady prezentacji, które okazywały się małymi scenkami wręcz aktorskimi, piosenki wykonane nienaganną dykcją, estetyką muzyczną, jak i z wyczuciem muzycznego pulsu, takie, których słuchając czuło się „mrówki” na ciele. Instruktor prowadzący powinien pozwolić sobie na konsultacje, wymianę poglądów lub pomysłu na interpretację piosenki z instruktorami mającymi większe doświadczenie w prowadzeniu wokalistów, poparte własnymi osiągnięciami, gdyż to daje lepszą możliwość przygotowania uczestnika, a także eliminację wielu błędów.
Fot. Marcin Oliński
Koniński Dom Kult..
Koncert ,,Z miło..
Przegląd DEBIUTY ..
Przegląd Polskich..
Na początku grudn..