O tej inauguracji roku kulturalnego będzie się jeszcze długo mówiło. Koncerty uświetniające rozpoczęcie nowego sezonu gromadziły zawsze tłumy widzów. W naszym mieście występowały tuzy muzyki poważnej, orkiestry, dyrygenci, kompozytorzy pożądani przez najwytrawniejszych melomanów z najsłynniejszych sal koncertowych współczesnego świata, tym razem jednak wykonania zaskoczyły – nie tylko wirtuozerią, lecz również szalenie wysublimowanym poczuciem humoru.
Filharmonia Dowcipu pod batutą Bernarda Chmielarza, kompozytora, aranżera i nie podlegającego prawom grawitacji dyrygenta, wniosła do postrzegania repertuaru klasycznego poczucie, że muzyką poważną można się cieszyć w sposób znany dotąd jedynie Mozartowi. Wyśmienici artyści, których zatrudnia, dowiedli, że maestria gry na instrumencie wcale nie prowadzi do jego porzucenia. Po wielu latach mozolnych ćwiczeń skrzypce, wiolonczela, flet mogą stać się najlepszym przyjacielem muzyka, z którym może konie kraść, a słuchaczom robić niezłe kawały…
Piękno jest odbiciem prawdy, mawiał Platon
Inauguracja roku kulturalnego 2013/2014, która odbyła się w Centrum Wykładowo-Dydaktycznym PWSZ im. Jana A.P. Kaczmarka w Koninie, była też momentem ważnym dla pracy ludzi związanych z kulturą. Jak podkreślił w wykładzie zastępca prezydenta, Sławomir Lorek, ta dziedzina naszej codzienności jest najistotniejszym ogniwem budowania więzi społecznych. Przypomniał również, że praca z amatorami przynosi wymierne efekty, wielu uczniów konińskich instytucji artystycznych niesie dobre imię Konina w świecie. Za zasługi dla miasta wspólnie z prezydentem Józefem Nowickim odznaczyli: Jana Szkalskiego – nauczyciela PSM I i II Stopnia im. Ignacego Jana Paderewskiego w Koninie, kierownika sekcji instrumentów smyczkowych i gitary klasycznej, wychowawcę Marty Pocztowskiej, laureatki licznych konkursów skrzypcowych i stypendystkę Mistrzowskich Warsztatów Orkiestrowych organizowanych przez Europejskie Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego w Łusławicach;Mariolę Tarczyńską – nauczycielkę gry na fortepianie (PSM); Bartłomieja Lewandowskiego – inżyniera dźwięku z Centrum Kultury i Sztuki DK „Oskard”; Ryszarda Bogdana Wojdaka, akustyka (CKiS w Koninie),Tadeusza Kantarowskiego – starszego renowatora z Muzeum Okręgowego w Koninie; Mariolę Stasiczak – główną księgową (MO w Koninie); Aleksandrę Bryl – starszą kustosz Miejskiej Biblioteki w Koninie.
Nagrody prezydenta zdobyli: Urszula Teresa Rusin – nauczycielka gry na akordeonie i zespołów kameralnych PSM w Koninie; Justyna Kałużyńska-Markocka – menadżer kultury z CKiS DK „Oskard”, aktualnie zastępca dyrektora Centrum Kultury i Sztuki w Koninie; Beata Mazurek – instruktor ds. DK CKiS w Kowalewku, specjalista ds. pozyskiwania funduszy zewnętrznych; Ireneusz Ryś – muzyk, kompozytor, aranżer, autor tekstów, instruktor piosenki i muzyki z Konińskiego Domu Kultury; Dariusz Intrys – kierownik Zespołu Pieśni i Tańca „Konin”, instruktor, choreograf, tancerz (KDK); Danuta Gościńska – kierownik sekcji fortepianu i organów PSM w Koninie, współorganizatorka „Chopinowskich Interpretacji Młodych”; Beata Stanisławska-Królikiewicz – dyrektor „Konin Gospel Choir”; Barbara Andrzejewska – starszy kustosz MBP; Emilia Guźnik – starszy bibliotekarz MBP.
Ta niewielka jak na prawie 80-tysięczne miasto grupa, została doceniona za często wieloletnie osiągnięcia i konsekwentnie wyznaczane cele, chociaż co podkreślił w inauguracyjnej mowie prezydent Lorek, kultura w mieście od wielu lat wspierana jest również przez organizacje pozarządowe i osoby prywatne, które z powodzeniem ją popularyzują.
Część oficjalną poprowadzili dyrektor Radia ZET Gold w Koninie – Janusz Lipiński i dziennikarz tej stacji – Paweł Adamczyk. Nie był to przypadek, rozgłośnia patronuje bowiem najnowszej, trzeciej płycie Waldemara Malickiego i Filharmonii Dowcipu – „Co tu jest grane?”. Artyści wyruszyli właśnie w trasę koncertową pod tym samym tytułem, jednym z jej punktów stała się również inauguracja roku kulturalnego w naszym mieście.
***
Nim weszli na scenę ze swoim rewolucyjnym, szalonym programem, pojawiła się na niej utalentowana konińska skrzypaczka – Marta Pocztowska. Dziewczynka jest uczennicą 6 klasy Państwowej Szkoły Muzycznej I Stopnia, w klasie skrzypiec Jana Szkalskiego, wspominaliśmy już, że laureatką prestiżowych konkursów krajowych i stypendystką projektu Krzysztofa Pendereckiego. Tego dnia Konińska Fundacja Kultury kwestowała w hallu auli, by za zebrane środki zakupić nowe skrzypce dla Marty. Słuchacze wrzucili do ich puszek ponad dwa tysiące złotych. Słysząc grę Marty Pocztowskiej, prezydenci miasta – Józef Nowicki i Sławomir Lorek, postanowili przekazać pięć tysięcy złotych z budżetu miasta. Dziecko wykonało przed publicznością „Medytację” Jules’a Masseneta, urzekając nie tylko władze Konina. Chociaż nieduża, drobniutka, czuło się w jej grze lekkość, pasję, wdzięk, swobodę i lata ćwiczeń. Martusi towarzyszył na fortepianie nauczyciel z PSM – Michał Ziobrowski. Jak zdradziła nam podczas niedługiego spotkania, jej wzorem jest inny skrzypek z Konina – Janusz Wawrowski.
„Śpiewające Drzewo przez 4 godziny? Jest Pan szalony!”
Skrzypaczka z musicalowym głosem, koncertmistrz, który protestuje grając gamy chromatyczne w górę i w dół pod oknami podłego pracodawcy (nocą, razem z pięcioma tysiącami innych koncertmistrzów zrzeszonych w stowarzyszeniu), sopranistka, która tym bogatsza, im lepiej wyjdzie za mąż – w taki sposób przedstawiał swych kolegów filharmoników dowcipu Waldemar Malicki.
Ten wybitny, wszechstronny koncertujący i nagrywający na świecie pianista wodzi rej podczas koncertów. Wprowadza widzów w świat klasyki, pół żartem pół serio rozprawiając o operowej nudzie, dramatach tenorów, którzy po 30 latach ćwiczeń dochodzą do pieniędzy, by zaraz potem stwierdzić, że… nie mają głosu. Tłumaczy zjawiska, techniki, style, których nie objaśni lepiej żadna definicja – ani z leksykonu muzyki poważnej, ani rozrywkowej, ani nawet wikipedia. I oto pod jego wodzą 800 osób w auli zaczyna klaskać, ale tak współcześnie. Że synkopa to zaburzenie rytmu wniesione przez jazz, o tym wie każde dziecko, ale jak je opisać 5-latkowi? A no właśnie klaszcząc w dłonie – na dwa, potem na cztery, nie tak jak w klasyce – na jeden i na trzy. Wszystko jasne? Na tyle, by nie wypuścić artystów po trzecim bisie.
Soliści, jakich zatrudnia Filharmonia Dowcipu, nie mieszczą się w ramach niczego. Z lekkością zaśpiewają wszystko: od „Sole Mio” po… rap. A jeśli zabraknie tekstu, kwestię podpowie im Maestro. Bo wiadomo, czego tu brakuje, tego, co z błędem drapią na ścianach klatek schodowych zbuntowani przeciw "reżimowi" młodzianie. To skrót z ortograficznym błędem, jak byk! Renata Drozd, „najstarsza”, sopran lirico spinto, niebo w nienajmłodszej jak mówił Malicki piersi, potrafi się nawet pokłócić z koleżanką, która odpowiada jej w te same niebo głosy. Kobiety, wiadomo, potrafią zrobić awanturę o nic, nawet sopranem.
A filharmonicy? Z lekkością przechodzą od Mozarta, Bacha, Pucciniego w świat współczesnych, często popularnych dźwięków, znanych choćby z… „Na dobre i na złe”. Skojarzeń mają tyle, że nikt by na nie nie wpadł i dyrygenta, który na scenie jest jak dynamit. To szaleństwo dźwięków i konotacji ogarnia właśnie on – Bernard Chmielarz. Wariacje na temat muzyki, polityki, amerykanizacji, kultury popularnej – Jacek Kęcik, reżyser, mistrz dialogu i cudownej puenty, którą roztacza przed widzami maestro Malicki. A żartują o wszystkim – także o środkach unijnych na kulturę, w których wkład własny wynosi jedyne 100 milionów złotych, jedynym sponsorem jest Ministerstwo Kultury, a później to już można zatrudnić sobie kogo dusza zapragnie, kupić cztery tony piachu, sito, 40 metrów węża ogrodowego, wpuścić to wszystko w widownię i odkręcić wodę. Sztuka jest? Jest. A jeśli nie ma się takiej kasy, można po prostu przypomnieć skromną 253 rocznicę złożenia podania o pracę przez Bacha w kościele świętego Tomasza, by przypadkiem nie uszło to uwadze mediów…
Bisowanie wcale nie gasiło nastroju. Każdy kolejny utwór niósł go w górę, wyżej i wyżej, i rósł jak góra lodowa przed słynnym Titaniciem. Na scenę wniesiono więc drabinę, dmuchawy; sztuczny wiatr, trochę "morskiej" wody z rozpylacza do oprysków rozpraszanej przez Malickiego, Renata Drozd, ta „najstarsza” – i hit gotowy! Ale jak to w filmie, okazuje się, że morska bryza to złudzenie, a jakże! No i głos, ten głos! Należy do skrzypaczki, a nie do sopranistki. By uładzić te emocje, Filharmonia wygasiła światła, ściszyła muzykę. Ostatni utwór łagodnie przywołał widzów do wyjścia. W hallu Centrum, artyści podpisywali długo swój nowy krążek „Co jest grane?”. Niektórzy mają szczęście. Będą mogli przeżyć to jeszcze raz, kupili przecież trzecią, być może ostatnią przed marmurową płytę filharmoników dowcipu!
Po takiej dawce energii, poczucia humoru i wielkiej sztuki mamy nadzieję na jedno. Że nowy rok kulturalny 2013/2014 będzie taki jak jego dobry początek. Przypomnijmy, że organizatorami miejskiej inauguracji były Koniński Dom Kultury i samorząd Konina. Widzów przybywających na koncert uroczyście witali gospodarze wydarzenia: dyrektor Elżbieta Miętkiewska-Markiewicz (autorka pomysłu inauguracji z humorem) i jej zastępca, Robert Glapa.
foto: Marcin Oliński
Koniński Dom Kult..
Koncert ,,Z miło..
Przegląd DEBIUTY ..
Przegląd Polskich..
Na początku grudn..